Wspólnota ADONAI jest miejscem, w którym Pan mnie obdarowuje i oczyszcza. Jestem członkiem ADONAI od siedmiu lat. Przeżyłam w niej zarówno okresy intensywnego zachwytu wspólnotą i mocą działającego w niej Boga, jak i stany całkowitego zniechęcenia i pokusy ucieczki. Na początku biegałam na spotkania w euforii i entuzjazmowałam się wszystkim, co dostrzegałam. Z biegiem czasu dokładnie te same zjawiska, które wcześniej budziły mój zachwyt, zaczęły mnie nieznośnie drażnić: i sposób modlitwy, i śpiew, i wspólne wyjazdy, i wreszcie - a właściwie przede wszystkim - wady moich sióstr i braci (o własnych starałam się nie myśleć zbyt wiele!!!). Obecnie próbuję dziękować za ogromne dobro, jakie się tu dokonuje, i nie gorszyć się w powodu zauważanych braków. Zaczynam też rozumieć, że przyjęcie tych ostatnich Z miłością całkowicie zmienia perspektywę.
Jestem osobą samotną. Swoją sytuację odczytuję jako wezwanie do tego, aby być siostrą wszystkich. Właśnie we wspólnocie uczę się przełamywać swój egoizm i wychodzić naprzeciw potrzebom miłości - potrzebom ludzi, których sobie nie wybrałam, którzy są mi dani (i zadani) przez Pana. Trzeba ich przyjąć tak, jak przyjmuje ich Jezus, z rzeczywistą troską o ich dobro. To naprawdę nie jest łatwe. Kontakty Z osobami we wspólnocie pokazują mi, że moje serce wciąż kryje w sobie egoizm i pychę, ale pomagają mi też odkryć, że od wieków byłam, jestem i zawsze będę kochana.
Kiedy pierwszy raz przyszłam na spotkanie ADONAI, usłyszałam, że gromadzimy się, aby uwielbiać Pana. Jest to dla mnie niezwykle ważne. w uwielbieniu chodzi przecież nie tylko o moje własne sprawy, ale o Niego i o Jego chwałę. Uwielbiamy Pana zarówno we wspólnej modlitwie, jak i w czasie dzielenia się Jego słowem, słuchania katechez, podczas spotkań towarzyskich i zabaw. Bóg wciąż na nowo pokazuje mi, że wszystko można czynić na Jego chwałę, że On jest obecny wszędzie tam, gdzie wzywa się Jego imienia - także pośrodku świata, w gwarze centrum Warszawy, gdzie się spotykamy i dokąd przynosimy całe obecne w naszym życiu zamieszanie.
Anka Kadyjewska