WSPÓLNOTA ŚWIECKICH      PRZY KLASZTORZE O.O. DOMINIKANÓW UL. FRETA 10


 Świadectwa: Modlitwa - dar, który ofiarował mi Bóg

Chcę przede wszyst­kim dzię­ko­wać go­rą­co Bo­gu za swo­je ży­cie i za Bab­cię i Ma­mę, któ­re Bóg mi ofia­ro­wał, i dzię­ki któ­rym wła­śnie po­zna­łam i za­sma­ko­wa­łam w roz­mo­wie co­dzien­nej z Bo­giem. To mo­ja Bab­cia, z któ­rą w dzie­ciń­stwie du­żo prze­by­wa­łam, na­uczy­ła mnie mo­dlić się. Bab­cia by­ła pro­stą ko­bie­tą. Bar­dzo wcze­śnie, bo w wie­ku 29 lat owdo­wia­ła. Sa­ma wy­cho­wa­ła czte­ry cór­ki.

Pa­mię­cią 5-let­nie­go dziec­ka przy­po­mi­nam so­bie cie­płą i prze­peł­nio­ną mi­ło­ścią at­mos­fe­rę izby wiej­skie­go do­mu mo­jej Bab­ci. W cen­tral­nym miej­scu był oł­ta­rzyk z ob­raz­kiem Mat­ki Bo­skiej z Kal­wa­rii Ze­brzy­dow­skiej. Za­wsze tam pa­li­ło się świa­tło i by­ły świe­że kwia­ty. Pa­mię­tam ten spo­kój, któ­ry stam­tąd ema­no­wał, i mój wzrok, któ­ry z chę­cią tam ucie­kał. Tam też był ob­raz Mi­cha­ła Ar­cha­nio­ła. Tam czu­łam się bez­piecz­nie.

Bab­cia wy­cho­wa­ła swo­je cór­ki w mi­ło­ści, nie w bo­gac­twie, ale prze­ka­za­ła im naj­więk­sze dzie­dzic­two - mi­łość do Bo­ga, to Ona na­uczy­ła je mo­dli­twy i wpo­iła prze­ko­na­nie, że to naj­waż­niej­sza rzecz w ży­ciu.

Mo­ja ma­ma otrzy­ma­ła ten "skarb" i uda­ło się jej prze­ka­zać go swo­im dzie­ciom. Mo­dli­twa za­wsze by­ła obec­na w na­szym do­mu, ra­no do­cho­dził z kuch­ni de­li­kat­ny śpiew "...kie­dy ran­ne wsta­ją zo­rze...".

U nas w do­mu też by­ło miej­sce na oł­ta­rzyk, miej­sce spo­ko­ju, gdzie co­dzien­nie ca­łą ro­dzi­ną zbie­ra­li­śmy się na wspól­nej mo­dli­twie. Wiem, że co­dzien­na roz­mo­wa z Bo­giem by­ła dla mnie naj­waż­niej­sza, ró­ża­niec był za­wsze, od­kąd pa­mię­tam, mo­im wier­nym przy­ja­cie­lem. Coś nie­sa­mo­wi­te­go znaj­do­wa­łam w tych pa­cior­kach, któ­re wy­czu­wa­łam w kie­sze­ni płasz­cza idąc do szko­ły. Ta­ką nie­sa­mo­wi­tą moc, opie­kę, cie­pło i chęć sta­wa­nia się lep­szym, chęć cią­głej pra­cy nad so­bą. Wraz z ob­ra­zem Mat­ki Bo­skiej Czę­sto­chow­skiej, ró­żań­cem i bło­go­sła­wień­stwem, mo­ja ma­ma prze­ka­za­ła mi naj­więk­szy "skarb". Ja prze­ka­zu­ję go swo­im cór­kom. Wraz z mę­żem zro­bi­li­śmy wszyst­ko, by do­brze po­zna­ły Bo­ga, by na­uczy­ły się do nie­go zwra­cać, roz­ma­wiać z Nim, i by On był dla nich naj­waż­niej­szy w ży­ciu. To mo­ja Ma­ma pierw­sza, a po­tem ja, po­ło­ży­ły­śmy znak krzy­ża na czo­le mo­je­go pierw­sze­go dziec­ka, za­raz po uro­dze­niu.

Mo­dli­twa łą­czy ca­łą na­szą ro­dzi­nę, na­wet trud­ne sy­tu­acje i spra­wy są ła­twiej­sze, kie­dy są prze­ży­wa­ne wspól­nie z Bo­giem.

Ogniw­ka na­szej wspól­nej ro­dzin­nej mo­dli­twy ma­ją szcze­gól­ną moc, si­łę i ra­dość. Mo­że­my być od sie­bie da­le­ko w in­nych mia­stach, a jak­że bli­sko sie­bie we wspól­nej mo­dli­twie z Bo­giem. To Bo­gu chcę go­rą­co po­dzię­ko­wać, że po­słał do mnie mo­ją Bab­cię, Ma­mę, że dał mi mo­je­go cu­dow­ne­go mę­ża, czło­wie­ka, któ­ry pa­trzy w tym sa­mym kie­run­ku, i dla­te­go ra­zem mo­że­my zmie­rzać trud­ną, ale jak­że cu­dow­ną dro­gą do Bo­ga. Pan Bóg też skie­ro­wał na­sze kro­ki - mo­je i mę­ża - do Wspól­no­ty Ado­nai, gdzie wspól­nie mo­że­my się roz­wi­jać du­cho­wo. Mo­je ser­ce i du­szę wy­peł­nia ogrom­na ra­dość z te­go że Bóg dał mi ta­ką ro­dzi­nę i po­sta­wił mnie w tym miej­scu, w któ­rym je­stem. A tak wła­ści­wie, to bra­kło­by cza­su, że­by dzię­ko­wać Bo­gu za wszyst­ko, czym mnie ob­da­rzył.

Gra­ży­na Cie­śla

Po­wrót do czy­tel­ni