Teolog na wygnaniu. Dziennik 1952-1956   Yves Congar OP

Porażające wyznania jednego z największych teologów XX wieku. Oni we mnie coś złamali i nie będę już tym samym człowiekiem, co dotychczas.

I o Kościele: Odnoszę po tym wszystkim wrażenie nierealności. Nie ma cienia prawdziwych problemów, któryby by traktowano zgodnie z ich naturą. Jest tylko jedno - nawet się o tym nie mówi, ale zawsze jest gdzieś w tle - "Święte Oficjum". Chodzi tylko o to, żeby przestrzegać rubryk liturgicznych. O tym, żeby była jakaś praca, jakieś pytania, o tym, żebym musiał mieć jakąś ważną posługę słowa, nawet się nie wspomina i nie ma to najmniejszego znaczenia. Zresztą ludzie tutaj sprawiają wrażenie, że szczerze są oddani swoim małym zadaniom; ale próżno szukać jakiegokolwiek śladu troski o ludzkie potrzeby czy pytania stawiane przez świat. W Rzymie [...] żyje się spokojnie. Każdy ma karafeczkę wina, bułeczkę, befsztyk i jabłko. Każdy jest absolutnie zacny, uprzejmy, wręcz braterski. Ale "problem" to coś równie obcego jak kobieta, która przekroczyłaby klauzurę. I w jednym, i w drugim panuje porządek. Świat jednakże jest tutaj, to świat ludzi. Kto by chciał przyjść z tego świata, zapukać, rozmawiać - popełniłby niestosowność.

A po rozmowie Z o. Gagnebet (=Święte Oficjum): Próbuję jakoś ocenić wagę całych tych "trudności": ich rzeczywista zawartość, ich wspólny mianownik to nic innego niż wyraz tego, jakie obawy mógłby wzbudzić dany tekst w umysłach ludzi, którzy stoją na bocznym torze życia i których zawodem jest bać się, oceniać wszystkie możliwe lęki, jakie mogłyby kryć się w danej sytuacji. [...] Powietrza!

*

Życie dla prawdy. Jean Pugo rozmawia z ojcem Y. Congarem  

Jestem przywiązany do Rzymu, ale pewnego jego aspektu nie znoszę: jakieś tendencji, by żyć w świecie fikcji, a fikcja jest zawsze jałowa.

*

Odnaleźć schronienie   O. Christopher Jamison

Czy klasztor, jego sposób życia, pojmowania świata może coś zaoferować współczesnemu zabieganemu człowiekowi Zachodu? Rekolekcje świeckich w opactwie benedyktyńskim pokazują, że tak, że jak najbardziej.

Medytacja polega na naszej aktywności; w kontemplacji natomiast aktywny jest Bóg. Co interesujące, Teresa utrzymuje, że dar kontemplacji nie czyni nas świętymi, źródłem świętości jest bowiem udzielona w codziennym życiu odpowiedź na kontemplację.

zebrał: KD

Powrót