W Katechizmie Kościoła Katolickiego można znaleźć trzy określenia ukazujące, czym jest liturgia. Katechizm przypomina, że Bóg Ojciec w swojej miłości wobec każdego człowieka udziela mu nieustannie swojego błogosławieństwa i przychodzi do wspólnoty Kościoła, a liturgia jest formą odpowiedzi Kościoła na dar Bożej miłości. Jest to odpowiedź całej wspólnoty, która jest zjednoczona z Jezusem Chrystusem w mocy Ducha Świętego. Kościół, czyli Mistyczne Ciało Jezusa, poprzez liturgię pragnie zwracać się do Boga Ojca w adoracji, w uwielbieniu i dziękczynieniu.
Liturgia to także ofiara składana Bogu z otrzymanych od Niego darów i prośba o zstąpienie Ducha Świętego na te dary, na wspólnotę Kościoła, na wszystkich wiernych i na cały świat.
Według Katechizmu liturgia jest też wyrazem zjednoczenia wspólnoty, jej komunii - w śmierci i w zmartwychwstaniu Jezusa. Sprawowanie liturgii to również szczególny czas przyjmowania darów Ducha Świętego.
Liturgia wyraża się przez sprawowanie sakramentów i liturgię godzin, czyli modlitwę psalmami i hymnami. Zawsze jest ona dziełem całego Kościoła. Nawet jeżeli ktoś sam w swoim pokoiku cicho odmawia jutrznię lub nieszpory, to uczestniczy w modlitwie całego Kościoła.
Konstytucje dominikańskie, próbując opisać rolę liturgii w naszym życiu, właściwie powtarzają to, co z całą mocą zostało przypomniane Kościołowi przez Sobór Watykański II, a później przez nowy Katechizm. W Konstytucjach znajdujemy m.in. takie zdanie: "W liturgii, a zwłaszcza w Eucharystii, jest obecna i czynna tajemnica zbawienia". Podczas sprawowania liturgii stajemy zatem w obecności Jezusa, uczestniczymy w Jego życiu, zwłaszcza w Jego męce, śmierci i w zmartwychwstaniu, a także we wniebowstąpieniu. Jesteśmy w Wieczerniku razem z Maryją i Apostołami, z całym Kościołem, w tym momencie, w którym Kościołowi udziela się Duch Święty. Liturgia sprawia, że naprawdę stajemy się świadkami i uczestnikami tych wszystkich zdarzeń. W czasie trwania liturgii, a więc wtedy, gdy sprawowane są sakramenty i gdy Kościół modli się liturgią godzin, uobecnia się tajemnica zbawienia.
Tajemnica zbawienia jest w liturgii nie tylko "obecna" - jest ona również "czynna". To znaczy, że uczestnicy liturgii nie są tylko widzami jakiegoś przedstawienia. To wszystko, co się dokonuje w liturgii, może dotknąć także mojego życia. Mogę być w pełni uczestnikiem uobecnianych wydarzeń zbawczych. Liturgia to zatem czas rzeczywistej przemiany ludzi, czas nowego stworzenia, wybrania, powołania do miłości, wyzwalania z grzechów, czas uświęcania przez Ducha Świętego. To wszystko nie odbywa się gdzieś daleko i dawno. We wspólnym sprawowaniu liturgii nie tylko wspominamy znane z Pisma Świętego wydarzenia z życia Jezusa Chrystusa, ale możemy też sami doświadczyć zawartej w nich mocy zwycięstwa nad grzechem i śmiercią.
Można więc powiedzieć, iż dla chrześcijanina nie ma doskonalszej modlitwy uwielbienia i dziękczynienia niż Eucharystia. Nasze spotkania modlitewne, gdy gromadzimy się, aby wielbić Boga, mogą być wspaniałym i poruszającym doświadczeniem, może im towarzyszyć niesamowity śpiew czy modlitwa w językach, ale są one niczym w porównaniu z tajemnicą, w jaką jesteśmy wprowadzani w liturgii.
Nie ma też skuteczniejszej modlitwy prośby i przebłagania niż Msza Święta. Wszystkie litanie, nowenny, wszelkiego rodzaju prośby zanoszone poza Eucharystią są bardzo piękne, ale nie istnieje doskonalsza modlitwa prośby i przebłagania niż ta, którą zanosi się w czasie składania Ofiary Chrystusa. Jest to bowiem jedyna Ofiara na przebłaganie za grzechy świata.
Nie ma skuteczniejszego sposobu przyzywania Ducha Świętego niż liturgia. Zawsze, ilekroć sprawowana jest Eucharystia, nad przyniesionymi w darze chlebem i winem wypowiada się słowa prośby o Ducha Świętego. Te słowa zawsze są skuteczne. Obecność Ducha Świętego nigdy nie jest tak pewna, jak w czasie sprawowania liturgii. Dlatego po wezwaniu Ducha Świętego z wiarą przystępujemy do Komunii świętej, spożywamy chleb, który został przemieniony w Ciało Pana, pijemy wino, które zostało przemienione w Jego Krew. A trzeba pamiętać, że w czasie Modlitwy Eucharystycznej Duch Święty przyzywany jest nie tylko nad chlebem i winem, lecz również nad wszystkimi wiernymi zgromadzonymi w świątyni.
Nie ma skuteczniejszego środka uzdrowienia niż liturgia. Spotykamy w niej prawdziwego Jezusa Chrystusa, który przychodzi z całą swoją mocą i łaską, to znaczy ze wszystkimi swymi darami, z troską o każdego z nas, z pragnieniem uzdrowienia każdego. Inne modlitwy i nabożeństwa z prośbą o uzdrowienie są oczywiście ważne i wolno je odprawiać, ale to czas liturgii, zwłaszcza Eucharystii, jest uprzywilejowanym czasem działania Jezusa. Przed Komunią świętą wypowiadamy słowa: "Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja." Wyznajemy wtedy naszą wiarę i pragnienie Jezusa i naszego uzdrowienia, bo wiemy, że to jest ten sam Jezus, który uzdrawiał dwa tysiące lat temu, który uzdrawiał w ciągu całej historii Kościoła i który teraz, w czasie liturgii, także chce uzdrawiać.
Nie ma doskonalszej metody kontemplacji Bożych dzieł niż liturgia. Ważne są wszelkie formy medytacji, adoracji, duchowego czytania i zgłębiania słowa Bożego, ale właśnie w czasie liturgii możemy spotykać Boga takiego, jakim jest.
Nie ma bardziej stosownego czasu oddawania się Bogu i powierzania Mu swojego życia niż czas liturgii. W tradycji Kościoła istnieją różne akty zawierzania Bogu siebie samego, parafii, całej wspólnoty Ludu Bożego. Kościół przyjmuje rozmaite formy i ceremonie paraliturgiczne prowadzące do takiego zawierzenia, na przykład uznanie Jezusa Chrystusa za Pana i Zbawiciela w czasie seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Najpełniej oddajemy się jednak Bogu wtedy, gdy składamy siebie na ołtarzu wraz z chlebem i winem. Dzięki temu Msza staje się nie tylko całopalną Ofiarą Chrystusa, ale także naszą ofiarą.
Nie ma skuteczniejszego sposobu wypraszania Bożego miłosierdzia niż liturgia. Koronka do Bożego Miłosierdzia jest oczywiście wspaniałą modlitwą, jednak tajemnica miłosierdzia objawia się w pełni w Eucharystii, gdyż tu uobecnia się śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.
Nie ma też bardziej jednoczącej formy spotkań we wspólnocie Kościoła niż sprawowanie liturgii. Na liturgii spotykamy się nie tylko jako poszczególne jednostki, ale jako ochrzczeni, czyli ci, którzy przez łaskę stali się dziećmi Boga i tworzą jedno Ciało Jezusa Chrystusa. Nawet jeżeli są między nami różne napięcia, podziały czy podejrzliwość, to w czasie liturgii całe zło obecne w relacjach z innymi jest przezwyciężane. Duch Święty przychodzi niezawodnie, aby coraz pełniej tworzyć z nas Kościół.
Wszelkie inne przejawy pobożności, inne modlitwy i formy spotkań, jakie odnajdujemy w życiu Kościoła, albo mają nas podprowadzić do liturgii, albo z liturgii wypływają. Dlatego Sobór Watykański II mówi, że liturgia jest szczytem całej działalności Kościoła. Jest czymś najwspanialszym, co możemy w Kościele odnaleźć. Liturgia jest też źródłem wszelkiej mocy i wszelkiego życia w Kościele. Nic zatem dziwnego, że i dla nas, dominikanów - jak czytamy w Konstytucjach - jest ona ośrodkiem i sercem życia. Wpisujemy się w to, czym żyje Kościół. Mamy świadomość, że nie znajdziemy innego źródła naszej mocy, naszej jedności, naszego życia. Konstytucje przypominają nam jasno, że przez liturgię bracia mają udział w tajemnicy Jezusa Chrystusa. Dla nas, którzy próbujemy przez życie konsekrowane, przez życie wspólne, naśladować Jezusa i tę wspólnotę apostolską, którą On zgromadził wokół siebie, liturgia jest więc sposobem udziału w życiu Jezusa.
Dla dominikanów liturgia stanowi też szczególną sposobność do tego, żeby realizować misję Zakonu. W czasie sprawowania Eucharystii zazwyczaj jest czas na głoszenie Słowa, a dla dominikanów jest to najwspanialsze zajęcie na świecie. Zatem liturgia jest dla nas miejscem uprzywilejowanym, bo możemy głosić Tego, w którego tajemnicach uczestniczymy, nie tylko sobie, ale także wszystkim uczestnikom publicznie sprawowanej przez nas liturgii. Głosząc Słowo, a przez to prowadząc innych do rozpoznania Jezusa Chrystusa w liturgii Kościoła, wypełniamy naszą misję zabiegania o zbawienie każdego człowieka. Jeżeli ktoś usłyszy i pojmie, co się dzieje w czasie liturgii, to zbawienie stanie się udziałem jego serca. Zrozumiałe jest zatem zalecenie Konstytucji, aby troska o uroczyste i wspólne sprawowanie liturgii była jednym z głównych zadań naszego powołania. Troska ta stanowi jeden z najważniejszych elementów dominikańskiego życia.
Czytając nasze Konstytucje i patrząc na tradycję Zakonu w zakresie liturgii i modlitwy, można powiedzieć, że dominikanie są bardzo "interesowni" i praktyczni w podejściu do tych elementów życia Kościoła. Staramy się je wykorzystać, aby całe zróżnicowanie naszych wspólnot i form naszego życia (w klasztorze właściwie każdy zajmuje się czymś innym, ma inne talenty, upodobania, wiek i stan zdrowia) mogło być zjednoczone przez liturgię. Liturgia jest czymś, co łączy wszystkie wymiary naszego życia. Wprawdzie wspólna Msza Święta tworzy więzi w każdej wspólnocie, ale nasze Konstytucje bardzo mocno podkreślają, że jest to szczególny sposób budowania wspólnoty dominikańskiej. Wspólna Eucharystia jest również głównym źródłem mocy naszego apostolstwa.
Konstytucje przypominają także o innym elemencie liturgicznym - o spowiedzi. Mówią one, że częsta spowiedź pobudza do nieustannego nawrócenia, do trwania w postawie nawrócenia.
Można wyróżnić pewne cechy charakterystyczne dla liturgii dominikańskiej. Po pierwsze, powinna być ona sprawowana publicznie, z zaproszeniem świeckich do jej współtworzenia.
Po drugie, dominikanie traktują liturgię jako środek głoszenia Słowa. Z takiego rozumienia miejsca liturgii w życiu dominikańskim wynika jej szczególne umiłowanie. Dowodem dbałości o sposób sprawowania liturgii może być dzieło odnowy liturgicznej, które kilkanaście lat temu zaczęło się w klasztorze w Krakowie. Wraz z kolejnymi rocznikami braci odnowa ta rozprzestrzeniła się najpierw w naszych klasztorach, a następnie - za sprawą śpiewnika "Niepojęta Trójco" i kaset - w wielu polskich parafiach i wspólnotach.
Kolejną cechą liturgii dominikańskiej jest wspólne sprawowanie codziennej Mszy Świętej. Staramy się wszyscy - w miarę możliwości - w tej Mszy uczestniczyć. Oczywiście jeżeli ktoś ma jakieś obowiązki czy też wyznaczoną inną Mszę, nie zawsze będzie mógł się dołączyć do Eucharystii konwentualnej. Mamy jednak świadomość ogromnych korzyści płynących z tego, że na Eucharystii jesteśmy razem.
Szczególną cechą liturgii dominikańskiej jest również wspólna liturgia godzin. Konstytucje zalecają także, aby - jeżeli to jest możliwe - jakąś część liturgii godzin uroczyście zaśpiewać.
W tradycji dominikańskiej obowiązuje zasada, że liturgia powinna być sprawowana z prostotą i z umiarem. Zasada ta nawiązuje do sposobu przeżywania liturgii w klasztorach monastycznych, w których można było przeznaczyć na nią więcej czasu. Dominikanie z założenia szli trochę "na skróty". Zdarzało się, że któryś z braci uzyskiwał dyspensę od obecności na liturgii, jeśli zbyt długa modlitwa przeszkadzała mu w studiowaniu lub w posłudze słowa. Jest to próba zachowania zdrowej równowagi w realizacji różnych elementów składających się na nasze życie.
Próbując ukazać rolę liturgii w kształtowaniu ludzkiego serca, warto podkreślić jej bezinteresowność. Czasem człowiek szuka w modlitwie czegoś dla siebie - duchowych wrażeń czy choćby poczucia, że się dobrze pomodlił. Pragnie coś zdobyć dla siebie i często sam chce kształtować modlitwę. Modli się wtedy, gdy ma na to ochotę, i przestaje się modlić, kiedy ochota mija. Liturgia kształtuje w człowieku bezinteresowność i wyzwala go z egoistycznego podejścia do modlitwy. W czasie liturgii nie zawsze czujemy, że się modlimy; liturgia nie zawsze jest czymś pociągającym; nie zawsze też widać owoce tej modlitwy.
Inną wartością liturgii jest jej obiektywność. Liturgia nie zależy od naszych wrażeń, uczuć, przeżyć. Duch Święty przychodzi przyzywany w czasie modlitwy całego Kościoła. Jezus wraz z całą wspólnotą Kościoła oddaje cześć Ojcu także wtedy, gdy człowiek tego nie czuje. Owocność liturgii zależy od wiary jej uczestników w to, co się aktualnie dzieje, a także od ich pragnienia przyjęcia łaski, którą daje Bóg. Owocność ta wiąże się zatem nie tyle z uczuciami, ile z pragnieniem spotkania żywego Boga.
Drugim filarem naszego życia duchowego jest modlitwa prywatna. Jest to czas spotkania z Bogiem i sposób budowania przyjaźni z Nim. Konstytucje zalecają, aby każdy z braci poświęcał na modlitwę prywatną przynajmniej pół godziny dziennie. Nie określają jednak, jak ta modlitwa winna wyglądać. Szukając odpowiedzi na pytanie, czym jest modlitwa prywatna, można się natknąć np. na takie określenia:
Do XVI wieku słowo to oznaczało głównie rozważanie i studium, czyli odnosiło się głównie do wymiaru intelektualnego. Kontemplacja prowadziła do odkrywania obecności Boga w wydarzeniach; wyrażała się również w analizie tekstów filozoficznych i teologicznych. Miała ona raczej charakter studium niż modlitwy. Ponieważ studium to było ukierunkowane głównie na Boga, mogło stanowić istotny element życia zakonnego. Od XVI wieku, od czasu św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Avila, słowo "kontemplacja" nabiera innego znaczenia. Kontemplacja została wówczas powiązana z modlitwą, z zanurzeniem się w Bogu, zjednoczeniem z Nim. Zaczęto też wprowadzać podział na kontemplację czynną i bierną, wlaną i nabytą. Opisy etapów rozwoju duchowego doprowadziły w praktyce do przekonania, że kontemplacja jest podniosłym stanem modlitwy, dostępnym jedynie dla wybranych, podczas gdy dla ogółu wiernych przeznaczone są proste modlitwy ustne.
O tradycji mistycznej mówi się głównie od XVI wieku. Nie oznacza to, że przed XVI wiekiem nie było mistyków. Niewątpliwie można ich spotkać w całej historii Kościoła. Niektórzy teolodzy rezerwują jednak to określenie dla bardzo nielicznej grupy wybranych, którzy dochodzą do szczytów życia duchowego poprzez dokładnie opisane etapy: oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia. W taki sposób powstaje mniemanie, że mistyka jest czymś niedostępnym dla przeciętnego wiernego, który nie powinien sobie rościć do niej żadnych pretensji. Tylko ci chrześcijanie, którzy otrzymują od Boga szczególne dary, mogą być mistykami. Zdarza się, że mistykę wiąże się np. z lewitacją czy z ekstazami, utożsamiając ją z doświadczeniami nadzwyczajnymi.
Istnieje wiele teorii na temat medytacji - nie tylko w tradycji chrześcijańskiej. W praktyce można dość często spotkać się z traktowaniem medytacji jako zaplanowanego ćwiczenia związanego z analizą. tekstu, np. tekstu biblijnego. Czasem wcześniej opracowuje się punkty rozmyślania, a następnie odprawia się medytację zgodnie z przygotowanym planem. Problem powstaje wtedy, gdy człowiek koncentruje się na wiernym wykonaniu planu zamiast spotykać się na modlitwie z żywym Bogiem. Może to prowadzić do całkowitego rozminięcia się z przychodzącym Bogiem, gdyż samo myślenie o Nim nie jest jeszcze modlitwą.
Co na to tradycja dominikańska? W skrócie można powiedzieć, że dominikanie niemal zawsze podejrzliwie podchodzili do prób systematyzacji omówionych zjawisk i byli dalecy od opracowywania sposobów i metod modlitwy. Jedyny modlitewny schemat, który się u nas przyjął i który szczerze chcemy propagować, to różaniec. Dzieje się tak pewnie dlatego, że różaniec raczej zaprasza do modlitwy serca niż stanowi jakąś metodę samą w sobie.
Skąd u dominikanów ta podejrzliwość wobec wszelkich metod modlitwy? Nie chcą oni komplikować czegoś, co w swej istocie jest bardzo proste. Czasem z trwogą słucham sióstr zakonnych, które zostały w swych zgromadzeniach wychowane do odprawiania medytacji: są one tak bardzo zmęczone tym obowiązkiem, a jednocześnie tak przejęte wiernym wypełnianiem tego ćwiczenia duchowego, że trudno im spotkać Boga w czasie przeznaczonym na medytację. Dominikanie, zamiast proponować jakieś metody, bardzo mocno podkreślają potrzebę budowania żywej więzi z Bogiem i trwania w prostej relacji z Nim. Rezygnując z zewnętrznych schematów modlitwy, zapraszają do spotkania z Kimś, kto jest dla człowieka bardzo ważny, do bezpośredniej rozmowy z Tym, który do końca umiłował.
W naszej tradycji można też zauważyć dość "interesowne" podejście do tego spotkania - dominikanie zawsze mocno podkreślali rolę modlitwy prośby. Modlitwa staje się więc okazją do załatwiania ważnych spraw. Widząc problemy własne i całego świata, potrzeby związane z posługą duszpasterską i życiem codziennym, przynoszę to wszystko do Boga. Jest to znak mojego zaufania. Skoro na modlitwie przynoszę Bogu te wszystkie ważne sprawy, to wierzę, że On w swej miłości i wszechmocy załatwi to dużo lepiej niż ja.
Wśród specyficznych cech dominikańskiej modlitwy można więc wskazać przede wszystkim swoistą praktyczność, dużą rolę modlitwy prośby i nieustanne przypominanie, że w modlitwie najważniejszy jest Bóg, który wie, jak najlepiej wykorzystać ten czas spotkania. Bóg chce działać w człowieku i w świecie. Zadaniem człowieka pozostaje pozwolić Mu na działanie, nie wyznaczać schematów, w których Bóg musi się zmieścić. Duch Święty jest Tym, który sprawia, że modlitwa może zaistnieć. To dzięki Niemu czas poświęcony na modlitwę nabiera sensu. Sam człowiek nigdy nie stworzy modlitwy, dlatego ludzkie formy zaangażowania nie są najważniejsze.
Czy w tradycji dominikańskiej wyróżnia się jakieś etapy rozwoju modlitwy? Różnie z tym bywa. Święta Katarzyna ze Sieny opisuje wyraźne etapy rozwoju duchowego; można powiedzieć, że są one związane z rozwojem modlitwy. Jednak w myśli dominikańskiej obecne są także opinie, że naprawdę istnieje jedynie różnica między modlitwą człowieka, który trwa w grzechu ciężkim, i człowieka w stanie łaski uświęcającej.
W myśl tradycji dominikańskiej modlitwa jest dziełem całego człowieka. Nie jest ona tylko pracą czy ćwiczeniem duszy, lecz ogarnia całego człowieka. Właśnie to przekonanie można odczytać w naszym umiłowaniu liturgii, która zawsze wyraża się w widzialnych znakach. Dominik pozostawił nam przykład modlitwy gestem, modlitwy obejmującej całego człowieka. Nie tylko nasza dusza została stworzona przez Boga; utworzył On także nasze ciało, dlatego w modlitwie dopuszczalna jest pewna spontaniczność ruchów i zaangażowanie uczuciowe, które wyrażają naszą wolność dzieci Bożych.
W tradycji dominikańskiej istotną rolę w modlitwie i w nauczaniu o modlitwie odgrywało zawsze Pismo Święte. Może stąd też pochodziła wspomniana podejrzliwość wobec różnych technik modlitwy. Biblia podaje wiele modlitw i ukazuje wiele osób trwających na modlitwie. Najwspanialszą modlitwą pozostaje jednak ta, której nauczył sam Jezus: modlitwa "Ojcze nasz". Takie dziedzictwo zostawił On swoim uczniom.
Dominikanie przypominają prawdę, która była głoszona w Kościele właściwie od zawsze: że mistyka, której cel stanowi doskonałe zjednoczenie z Bogiem, jest dostępna dla każdego, kto uwierzył i przyjął sakrament chrztu. Chrzest jest bowiem włączeniem człowieka w wewnętrzne życie Trójcy Świętej; jest znakiem, który ukazuje rzeczywiste zjednoczenie człowieka z Bogiem. Ten sakrament przyobleka człowieka - mocą Ducha Świętego - w Jezusa Chrystusa, czyniąc z ochrzczonego dziecko Boga. Czy człowiek może osiągnąć coś więcej? Czy może otrzymać dar większy od łaski życia sakramentem chrztu? Mistyka jest zatem normalną drogą każdego chrześcijanina, który trwa w łasce chrztu. Oczywiście można ten dar odrzucić lub nie być mu wiernym, ale w Kościele zawsze jest możliwy powrót do nadprzyrodzonej jedności z Bogiem.
Prezentując dominikańskie podejście do modlitwy chciałbym wspomnieć o konferencji o. Paula Murray'a, która została wygłoszona w Providence w czasie Kapituły Generalnej naszego Zakonu. O. Paul kończy ten dość długi wykład o dominikańskiej kontemplacji wspomnieniem ze swego nowicjatu. Spytał wówczas doświadczonego dominikanina, na czym polega sekret kontemplacji dominikańskiej. Ten poważny, pobożny dominikanin rzekł mu: "Wiesz co, nie mów tego nigdy jezuitom ani karmelitom, ale my nie mamy sekretu innego niż sama tajemnica Ewangelii. Są jednak dwa prawa rządzące kontemplacją. Pierwsze: módl się! Drugie: nie ustawaj w tym!". Trudno chyba znaleźć krótszy i bardziej precyzyjny opis dominikańskiej teologii modlitwy.
Wspomniałem już, że dominikanie mają praktyczne podejście do modlitwy. Podam kilka dowodów świadczących ich praktyczności.
Modlitwa dominikańska bardzo ściśle jest powiązana z głoszeniem Słowa, bo po to, żeby wiedzieć, co głosić, trzeba się modlić. Trzeba poznać Boga i doświadczyć Jego miłości, aby można było o tym mówić.
Modlitwa jest także konieczna do tego, aby głoszenie dokonywało się w mocy Ducha Świętego. Aby głoszone słowo docierało do ludzkich serc i przemieniało je, potrzebna jest modlitwa za tych, którzy tego słowa słuchają. Modlitwa wprowadza również kaznodzieję w stan wewnętrznego ubóstwa i oczyszcza jego intencje, aby nie przywiązywał się do owoców swego głoszenia.
Modlitwa dominikańska jest bardzo ściśle powiązana ze światem i ludźmi. W tradycji dominikańskiej nie ma rozdzielania czasu modlitwy i czasu przebywania w świecie czy też z braćmi. Jest to jedna rzeczywistość, gdyż odniesienie do braci, do drugiego człowieka stanowi sprawdzian autentyczności modlitwy.
Przyglądając się Dominikowi, można od razu zauważyć jego zaangażowanie w sprawy tego świata i nieustanne przyzywanie Bożego miłosierdzia dla grzeszników. Dominik nie koncentruje się na własnej doskonałości, lecz wyprasza miłosierdzie dla innych. Takie podejście, jako typowo dominikańskie, ukazuje w swoim wykładzie o. Murray. Przytacza on słowa dwóch mistyczek, św. Teresy z Avila i św. Katarzyny ze Sieny, które w swoich pismach umieszczają wyznanie: "umieram i umrzeć nie mogę". Z wypowiedzi Teresy wynika, że bardzo pragnie ona zjednoczenia z Bogiem, że chciałaby już umrzeć, aby być z Nim doskonale zjednoczona. Natomiast Katarzyna mówi, że zależy jej na Kościele i na wszystkich grzesznych ludziach, którzy nie do końca rozpoznali miłość Boga, i że to pragnienie zbawienia grzeszników doprowadza ją do tęsknoty za śmiercią z miłości.
Dla dominikanów ważne jest pielęgnowanie nabożeństwa do Maryi jako opiekunki Zakonu. Istotną rolę odgrywa też nabożeństwo do św. Dominika i innych świętych Zakonu. Wyraża się ono jednak nie tyle w ich naśladowaniu, ile w odwoływaniu się do ich orędownictwa.
Zadziwiająco dużo miejsca w naszych Konstytucjach zajmują wezwania do modlitwy za zmarłych: braci, siostry, członków rodzin i dobroczyńców. Znakiem nadziei, jaką pokładano w modlitwie braci, mogą być krużganki naszego krakowskiego klasztoru, które są właściwie wielkim cmentarzem. W przeszłości, gdy na krużgankach grzebano zmarłych, wielu chciało tam spocząć po śmierci. Powstało nawet powiedzenie, że za życia miło jest przebywać u franciszkanów, lecz po śmierci warto schronić się u dominikanów, bo oni dużo się modlą za zmarłych. Troska o tych, których Pan już wezwał do siebie, to kolejna ważna cecha naszej dominikańskiej modlitwy.
O. Jakub Gonciarz OP
Nasz e-mail: adonai@op.opoka.org.pl