Cicha, spokojna dziewczyna przy jakiejś pracy. A tu nagle Anioł. Mało tego - Anioł ze zdumiewającą, całkowicie zaskakującą propozycją. Oto pocznie i porodzi Syna. Dziewczyna żyła dotąd w spokoju, miała swoje pewne, głęboko przemyślane i ze spokojem zaakceptowane plany. A tu nagle szok - nie tak, jak myślałaś, moja droga, Bóg ma dla Ciebie inny plan.
Jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji? Ja, która wszystko obmyślam, planuję, analizuję i rozważam. Wyobrażam sobie tę sytuację - ja mam swój obmyślony, optymalny w mojej ocenie plan, a tu nagle - Bóg ma dla Ciebie inna propozycję. Nie powiedziałabym tak jak Ona - "Niech mi się stanie według słowa Twego". Powiedziałabym: ja siebie znam, ja wiem, co potrafię, ja mogę tylko tak, jak obmyślałam. A Ona powiedziała - "Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie". Jakie bezgraniczne, pokorne, głębokie, wstrząsające wprost zaufanie Bogu. A moje zaufanie? Co ja wiem lepiej, co ja już przemyślałam? Oczywiście, że wszystko. Oczywiście, że moje zdanie jest niepodważalne.
Pokora, pokora.
Teraz, patrząc na tę tajemnicę zaczynam rozumieć, co to jest pokora. Ale jakże mi do niej daleko. Matko, naucz mnie pokory, o cicha, o litościwa Panno Maryjo.
Ela