Dlaczego właściwie przychodzimy na spotkania do ADONAI? W każdy piątek wieczorem jesteśmy oboje z Żoną wyjątkowo zmęczeni. Ja bym się najchętniej położył i spał. Żona też myśli z niechęcią o wyjściu z domu. Jednak wybieramy się. Podczas Mszy Świętej rozpoczynającej spotkanie mam zawsze zamknięte oczy, zbyt zmęczone, aby patrzeć. W czasie kazania czasem sobie podsypiam. Nieźle, jak na spotkanie w grupie charyzmatycznej. Gdzie ten duch? Gdzie te ręce uniesione w górę?

Na pewno nie szukam uniesień, ani w ogóle czegokolwiek niezwykłego. Tylko czasu na modlitwę.

Jest dużo propozycji duszpasterskich dla młodzieży. Na przykład duszpasterstwa akademickie. Na brak osób trzeciego wieku w kościele też nie można narzekać. A gdzie mają się podziać ci, którzy studia ukończyli już dość dawno, a na kółko różańcowe emerytów są jeszcze za młodzi? Ci, którzy prowadzą bardzo aktywne życie rodzinne i zawodowe, i mają zapełnioną każdą minutę dnia. Potrzebują miejsca, gdzie mogliby nareszcie zatrzymać się i stanąć przed swoim Bogiem. Niełatwo znaleźć czas na regularną, dłuższą modlitwę, jeśli ktoś w tym nie pomoże. Do tego służy wspólnota w Kościele. Na przykład, ADONAI.

Do modlitwy jest potrzebna cisza. Jest w ADONAI znakomita katecheza, są grupki dzielenia, dobre rekolekcje, studium Biblii. Jest też dar języków, są i uniesienia, dar słowa. Można spotkać przyjaciół. W końcu, jest też i koło żywego różańca. Ale jest także cisza. Nie taka, jak ktoś nagle wyłączy radio, ale taka po Mszy Świętej, wśród braci i sióstr, którzy są razem w modlitwie, przed obliczem Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Można przed nim pomilczeć, odsunąć gonitwę myśli, bieg pilnych spraw, i zapytać Go o sprawy ważne.

W Księdze Wyjścia jest w wielu miejscach napisane o tym, jak wyglądała modlitwa Mojżesza: Pan Bóg mówił, a Mojżesz słuchał (np. Wj 3,7). Dla mnie to są bardzo trudne słowa, ale to tak właśnie powinna wyglądać modlitwa. Nie umiem tego, ale mam szansę i próbuję. Czasem Bóg da łaskę. Właściwie zawsze ją daje, bo kiedy wychodzimy ze spotkania, nie pamiętamy już ani zmęczenia, ani zniechęcenia. I czasem sobie przypominamy z Żoną, jak to nam się znów nie chciało przyjść, i zawsze jesteśmy wdzięczni Bogu, że nas tu znowu przyprowadził.

I rzeczywiście, trudno się dziwić, że się nie chciało. Zmęczenie po wyczerpującym tygodniu, a poza tym spotkania są do siebie dość podobne, żadnych szczególnych atrakcji. Można by rzec, że po prostu nudno.

O, nie! Nudno, jeśli ktoś nie uważa. Mojżesz na górze Synaj, ani w Namiocie Spotkania, nie miał nawet jednej, najprostszej gry komputerowej. Nie słuchał też muzyki symfonicznej z kompaktu. Ale, kiedy powracał z Góry, jego twarz jaśniała (Wj 34,29). Rozmawiał z Bogiem.

Czy myślicie, że Mojżesz miał łatwiejsze zadania, niż ma np. prezes jednego z Małych i Średnich Przedsiębiorstw? Chyba nie. Przecież przewodził narodowi o twardym karku (Wj 32,9) znajdującemu się na przełomie dziejów. Ale Bóg dawał mu siły. Pomimo braku zdolności w zakresie public relations (Wj 4,10; 6,30) i wieku, w którym jest już trochę za późno na zmianę pracy (Wj 7,7), Mojżesz radził sobie za swoim powołaniem. Nie bez potknięć (Powt.Pr. 1,37), ale skutecznie.

Nasze powołanie - mojej Żony i moje - jest nieporównywalne do powołania Mojżesza. I nie rozmawiamy z Panem Bogiem twarzą w twarz. Ale, gdyby nie czas na solidną, dłuższą modlitwę to nie wiem, czy dalibyśmy radę z naszymi obowiązkami. Dlatego już osiem lat jesteśmy w ADONAI i wszystko wskazuje na to, że będziemy nadal. Był już dla nas trudny czas, gdy dzieci były małe i nie można ich było z nikim zostawić. Wtedy przychodziliśmy na zmianę, relacjonując wieczorem drugiej osobie dokładnie przebieg spotkania. Teraz dzieci zostają z opiekunkami, a my jesteśmy razem. To jest dla nas bardzo ważne - modlitwa razem, ramię w ramię, trzymając się za ręce. To jest naszą siłą w kłopotach dnia - wspólna modlitwa. ADONAI jest dla nas miejscem, gdzie razem, we dwoje, stajemy w obliczu Pana. I to umacnia nasze małżeństwo.

Ela i Leszek Chmielewscy

Nasz e-mail: adonai@op.opoka.org.pl

Powrót