Chcę przede wszystkim dziękować gorąco Bogu za swoje życie i za Babcię i Mamę, które Bóg mi ofiarował, i dzięki którym właśnie poznałam i zasmakowałam w rozmowie codziennej z Bogiem. To moja Babcia, z którą w dzieciństwie dużo przebywałam, nauczyła mnie modlić się. Babcia była prostą kobietą. Bardzo wcześnie, bo w wieku 29 lat owdowiała. Sama wychowała cztery córki.
Pamięcią 5-letniego dziecka przypominam sobie ciepłą i przepełnioną miłością atmosferę izby wiejskiego domu mojej Babci. W centralnym miejscu był ołtarzyk z obrazkiem Matki Boskiej z Kalwarii Zebrzydowskiej. Zawsze tam paliło się światło i były świeże kwiaty. Pamiętam ten spokój, który stamtąd emanował, i mój wzrok, który z chęcią tam uciekał. Tam też był obraz Michała Archanioła. Tam czułam się bezpiecznie.
Babcia wychowała swoje córki w miłości, nie w bogactwie, ale przekazała im największe dziedzictwo - miłość do Boga, to Ona nauczyła je modlitwy i wpoiła przekonanie, że to najważniejsza rzecz w życiu.
Moja mama otrzymała ten "skarb" i udało się jej przekazać go swoim dzieciom. Modlitwa zawsze była obecna w naszym domu, rano dochodził z kuchni delikatny śpiew "...kiedy ranne wstają zorze...".
U nas w domu też było miejsce na ołtarzyk, miejsce spokoju, gdzie codziennie całą rodziną zbieraliśmy się na wspólnej modlitwie. Wiem, że codzienna rozmowa z Bogiem była dla mnie najważniejsza, różaniec był zawsze, odkąd pamiętam, moim wiernym przyjacielem. Coś niesamowitego znajdowałam w tych paciorkach, które wyczuwałam w kieszeni płaszcza idąc do szkoły. Taką niesamowitą moc, opiekę, ciepło i chęć stawania się lepszym, chęć ciągłej pracy nad sobą. Wraz z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, różańcem i błogosławieństwem, moja mama przekazała mi największy "skarb". Ja przekazuję go swoim córkom. Wraz z mężem zrobiliśmy wszystko, by dobrze poznały Boga, by nauczyły się do niego zwracać, rozmawiać z Nim, i by On był dla nich najważniejszy w życiu. To moja Mama pierwsza, a potem ja, położyłyśmy znak krzyża na czole mojego pierwszego dziecka, zaraz po urodzeniu.
Modlitwa łączy całą naszą rodzinę, nawet trudne sytuacje i sprawy są łatwiejsze, kiedy są przeżywane wspólnie z Bogiem.
Ogniwka naszej wspólnej rodzinnej modlitwy mają szczególną moc, siłę i radość. Możemy być od siebie daleko w innych miastach, a jakże blisko siebie we wspólnej modlitwie z Bogiem. To Bogu chcę gorąco podziękować, że posłał do mnie moją Babcię, Mamę, że dał mi mojego cudownego męża, człowieka, który patrzy w tym samym kierunku, i dlatego razem możemy zmierzać trudną, ale jakże cudowną drogą do Boga. Pan Bóg też skierował nasze kroki - moje i męża - do Wspólnoty Adonai, gdzie wspólnie możemy się rozwijać duchowo. Moje serce i duszę wypełnia ogromna radość z tego że Bóg dał mi taką rodzinę i postawił mnie w tym miejscu, w którym jestem. A tak właściwie, to brakłoby czasu, żeby dziękować Bogu za wszystko, czym mnie obdarzył.
Grażyna Cieśla