W ciszy która zaległa nad grobem słychać wszystko. Nie milkną ochrypłe pokrzykiwania żołnierzy, krzyżują
się wściekłe wrzaski tłumu żądnego śmierci i sensacji. Słychać też pojedyncze głosy, wciąż i wciąż powracające
frazy, jak motywy muzyczne obłędnego tańca. W tej ciszy słychać też własne myśli. W takiej chwili warto
porozmawiać z samym sobą:
- Przeszedłem z Tobą Panie całą drogę, aż tu do grobu. Po co? Dlaczego?
- Jak to po co? Przecież to oczywiste. Jest post. W poście chodzi się, w piątki na drogę krzyżową. Rozważanie Męki Pana Jezusa jest czymś oczywistym dla chrześcijanina. To wnikanie w sens ofiary Chrystusa, wmyślanie się w Tajemnicę Jego Ofiary.
- No tak, to chyba oczywiste, więc po co się głupio pytać. Przeszedłem z Tobą Panie całą Drogę Krzyżową. Ale jako kto?!
- No to jest jeszcze głupsze pytanie. Jako wierzący, uczeń...
- Taak. Jako uczeń... Ale jako który uczeń? Czy ten który się schował ze strachu przed konsekwencjami? Czy ten który się zaparł? A może jako ten który zdradził? I zanim odpowiem szybko, z oburzeniem, może lepiej spojrzę trochę szerzej na swoje życie i z tej perspektywy spróbuję ocenić jak wygląda moje kroczenie obok Jezusa.
- Mmmm... Mam wrażenie... Nie, nie to nie jest wrażenie. Teraz widzę Panie Jezu że byłem chyba każdym którego spotkałeś na swej Drodze. I Piotrem kiedy się Ciebie zapierał, i Judaszem kiedy Cię zdradzał, i żołdakiem który Cię katował, i Piłatem kiedy umywał ręce... Ale byłem też Szymonem z Cyreny dźwigającym Twój Krzyż i płakałem razem z płaczącymi niewiastami, i podawałem chustę św. Weronice. Wiele mnie było koło Ciebie Panie.
- I teraz widzę że najważniejszym dla mnie pytaniem jest: Kogo we mnie zobaczysz po Zmartwychwstaniu?? Teraz gdy jeszcze nie jest za późno mogę wiele zmienić, mogę pracować nad tym by moje rysy twarzy przypominały Ci Józefa z Arymatei, ucznia Jana, św. Weronikę, Marię Magdalenę...
- Pytanie czy tego chcę? Czy naprawdę tego chcę? Ile jestem gotów poświęcić? Jak bardzo jestem gotów zrezygnować z siebie? Dla Ciebie!
Tak wiele pytań dźwięczy w ciszy nad Twym Grobem. Tak wiele niepokojących, nieznośnych, zbawiennych pytań.
Powrót