Miłość przekracza granice   Angelika Daiker

Pasjonująca opowieść o życiu siostry Magdaleny! Co tu może być ciekawego?! Wyczucie czasu, odpowiedź na jego wezwania! Naszym powołaniem jest skromnie dzielić życie tych, wśród których żyjemy. Pod namiotem, w przyczepie kampingowej, w więzieniach, dzielimy się pracą z tymi, z którymi dzielimy także cierpienie. To jest nasze miejsce w Kościele. Po to została utworzona Wspólnota. To ma być to wyczucie? Przecież nie tu spoczywa punkt ciężkości świata - oburzy się ktoś. Czy czytający te słowa potrafiłby zamieszkać wśród Cyganów i tak jak oni nosić przy sobie odciski dziesięciu palców?

Jeszcze jeden cytat z tej książki na powyższy mój argument: Przed siostrą Magdaleną pojawiło się wkrótce pytanie, w jaki sposób te miejsca adoracji mogłyby być chronionymi miejscami modlitwy, nie tracąc jednocześnie swego gościnnego charakteru. Bowiem i jedno i drugie winno być możliwe: odosobnienie i spotkania.

*

Intymność   Henri J. Nouwen

Czy w nas jest jeszcze taki zakątek, w którym można poczuć się bezpiecznie, otworzyć się przed kimś i bezwarunkowo oddać się?

Nouwen wnikliwie opisuje naszą religijność, o tym jak zdrowy rozwój pozwala nam wyjść ze świata magii, bo religijność łatwo zatrzymuje się na poziomie niedojrzałości, a Bóg staje się środkiem uspakajającym: ...a religia jest niczym innym jak wielkim łóżkiem, na którym zapadamy w drzemkę i nie przyjmujemy do wiadomości trudów życia.

Wspólnota religijna jest ecclesia, to znaczy wezwana z ziemi niewoli do ziemi wolnej. Nieustannie wychodzi ze status quo, szukając tego, co jest poza tym, co tu i teraz. Kiedy tylko wspólnota zaczyna osiadać, wówczas jest podana próbie utraty wiary i czczenia bożków zamiast jednego, prawdziwego Boga, który ją prowadzi słupem ognia. Jeśli mówimy o powołaniu, musimy przede wszystkim zapytać o to, czy wspólnota ma powołanie, które oznacza, że uważa się za wezwaną do wyjścia z Egiptu, ziemi depresji, do nowego, nieodkrytego jeszcze kraju. Wydaje się, że członkowie niektórych wspólnot utracili zapał i tak ich zachwyciła piękna oaza, którą znaleźli na swojej drodze, że się na niej osiedlili i zapomnieli o prawdziwym wezwaniu.

Wspomnę jeszcze tylko o trzech rozdziałach tej książki: Depresja w seminarium, Ksiądz i jego zdrowie psychiczne, Modlitwy studenckie.

*

Pisma. Tom II   Matka Elżbieta Czacka

Polecam te niezwykle mądre listy! Samo przyjmowanie Pana Jezusa, tego żywego, żyjącego Boga-Człowieka, nie może być objęte z góry postanowionym szablonem. [...] Którzy, zamiast żyć wielkimi tajemnicami Chrystusowymi, zamykają się w ciasnych formułkach osobistej pobożności. [...] Prawdy Boże dobrze ludziom znane, prawdy podstawowe, są najczęściej nawet dla katolików martwą literą. [...] Najczęściej polega to na tym, by przeczytać lub wyrecytować jak największą ilość modlitw z mniejszym lub większym znudzeniem.

W liście z 1928 r Matka stanowisko członków Kościoła z tymi, którzy stoją poza nim, porównuje do puzzli! Buddyści również cierpią w ten sposób, że wprowadzają się w jakiś stan znieczulenia, który już właściwie przestaje być cierpieniem. Nie w ten sposób cierpi chrześcijanin. Nie cierpi w ogłuszeniu i w odrętwieniu, odsuwając się jakby od cierpienia. Cierpi on z całą samowiedzą. Wie, że jest członkiem Ciała Mistycznego Pana Jezusa.
Bez umartwienia nie może być życia wewnętrznego. Od dobrego zrozumienia, na czym ono polega, zależy cała świętość człowieka.

następny tekst o tej książce

zebrał: KD

Powrót